ZBOROWSKIE

Pielgrzymka Opolska

Opublikowano: środa, 21 grudnia 2016 16:32

Fakt że w Zborowskiem mają swój przystanek pielgrzymi podążający z Opola do Częstochowy jest u nas tak oczywisty i tak wrósł w tok życia mieszkańców, że przez cały okres prowadzenia tej strony umknął mojej uwadze.

To już 40 lat jak widujemy i przygotowujemy się na przybycie pielgrzymów. Od 1977 roku przyjmowaliśmy pielgrzymów. Ja sam dwa razy brałem w niej udział, zabierając się z Zborowskiego, w 79 i 80 roku.

Wiem że rok wcześniej, cała trasę przemaszerowała niewielka grupa inicjatywna księży i zakonników, by sprawdzić trasę, możliwości noclegowe, zaopatrzeniowe itd. – czasy były zdecydowanie inne, więc i możliwości zaopatrzeniowe po drodze też.

Nie zniechęciło to jednak organizatorów i tak w czwartek 25 sierpnia 1978 roku, w godzinach popołudniowych, ze śpiewem na ustach przyszła do nas pierwsza grupa. Mieszkańcy mocno poruszeni, ale dobrze przygotowani na ich przybycie za sprawą naszego proboszcza, który wcześniej zmobilizował wszystkich do pomocy w ich przyjęcie, po powitaniu zaczęli zapraszać pielgrzymów do swoich domów.

Jak wygląda przemarsz pielgrzymów na trasie, można zobaczyć na poniższych fotografiach zrobionych w tym roku podczas 40 pielgrzymki. Na przestrzeni lat trochę zapewne się zmieniło, ale generalnych różnic chyba niema.

Osobnym tematem jest przyjmowanie pielgrzymów i tu pokażę to na przykładzie zdjeć wykonanych w też w tym roku w kilku naszych domostwach.

Przygotowanie i przyjęcie u Sióstr Zakonnych naszego klasztoru. Jak wszyscy mieszkańcy, tak i nasze Siostry wkładają wiele wysiłku by ten krótki, zaledwie kilkugodzinny odpoczynek przyniósł pielgrzymom najlepszy odpoczynek.

Niemal jako ciekawostkę można podać, tradycję gościnności w przyjmowaniu pielgrzymów u państwa Stobrawa/Kosytorz na Górnej Wsi. Do ich domu już od 28 lat co roku przychodzi pani Janina Gołombek z Zdieszowic. Na zdjęciu pierwsza z lewej. Pozostali to już trzy pokolenia rodziny, których dom zawsze stoi otworem dla strudzonych marszem pielgrzymów.

Na ulicę Dolną do pani Edyty Baron, od wielu już lat przychodzi pan Antoni Machoń z Krapkowic, króry pomimo trudów pielgrzymki zawsze trochę pomaga. Zna się na pielęgnacji drzew i krzewów więc pod wieczór niemal zawsze można go zobaczyć z maszynką w ręce przycinajacego na podwórku krzaki i drzewa.

Stali bywalcy przynoszą czasami niewielkie upominki, by uwiecznić w domu swoją obecność i podziękować za gościnność. Prawie stałymm elementem jest wysyłanie kartek światecznych i pocztówek przed pielgrzymką zapowiadająca ponowną obecność.

Lidia Kuchciak z Opola po raz trzydziesty z rzędu na Zborowskim, tym razem z córką Magdą i synem Mateuszem.

Wielu pielgrzymów jest w większym stopniu samowystarczalna, więc rozkładaja namioty np. boisku lub w naczonych wcześniej miejscach.

Po krótkim odpoczynku i posiłku niemal wszyscy maszerują do koscioła na modlitwę. Trzeba dużego samozaparcia by po całym dniu marszu jeszcze tam pójść i to czasem spory kawałek drogi. Zborowskie jest dosyć rozległe.

Po przyjściu z modlitwy strudzeni pielgrzymi potrafią jeszcze usiąść wieczorem z gospodarzami i nazwijmy to umownie – troche pobiesiadować, tak jak ma to miejsce np. u państwa Kaczmarek/Wengel na ul. Niedzwiedzkiej, choć w tym przypadku to u nich jest miejsce wyznaczone na modlitwę.

Osobnym rozdziałem, tematem mogło by być wszystko co poniżej, ale z okazji 40 rocznicy pielgrzymki postanowiłem umieścic to w jednym opracowaniu.
Bohaterem dalszej części jest pani Helena Ledwoń i jej rodzina, która jak wszyscy przyjmują pielgrzymów. Nadzwyczajne w tym jest to, że pani Helena założyła kronikę „Pielgrzymki Opolskiej”.
Jest to kopalnia wiedzy, którą teraz bardzo trudno było by odtworzyć mając na uwadze 40 lat. Dzięki jej uprzejmości zeskanowałem całą i zarchiwizowałem kopię, mając dzięki temu w nią wgląd i mogę jej najciekawsze wpisy państwu przedstawić, ale najpierw gospodyni i jej goście w 2016 roku.

Kronika i jej pierwszy wpisy przedstawiają się jak niżej.

W tym roku pani Helena poprosiła swoich pielgrzymów o napisanie krótkich relacji, wspomnień z pielgrzymki w celu , jak zaznaczyła zamieszczenia ich w tym artykule. Jak do tej pory odezwała się tylko pani Teresa Hurek z Krośnicy , ale za to jak. Pani Teresa napisała piękny wiersz i niemal całą strone wspomnień którą prezentuje poniżej:

Od 15 do 20 sierpnia 2016 r. byłam uczestniczką XXXX Opolskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Była to moja 14-sta pielgrzymka. Pięć dni drogi, które przemierzamy w kierunku Częstochowy jest pełne niezapomnianych wrażeń, przeżyć, radości, pokoju, śpiewu, modlitwy i wspaniałych konferencji. Nie pomijam oczywiście codziennej Mszy Świętej, modlitwy na Różańcu, Koronki do Miłosierdzia Bożego i wieczornych nabożeństw, kończących się Apelem Jasnogórskim.

Jak się okazuje najważniejsze w tym wszystkim jest spotkanie. Spotkanie z Jezusem Żywym, Matką Bożą, pielgrzymami kroczącymi obok i oczywiście ludźmi, bez których ta pielgrzymka nie miałaby możliwości istnienia. Są nimi darczyńcy, którzy obdarowują nas po drodze jedzeniem i piciem. Każdy kolejny dzień kroczenia na Jasną Górę kończy się spotkaniem z rodzinami, u których mamy możliwość nocowania. Jakże są oni dla nas ważni i bliscy. Pomimo, że nie zawsze nas znają otwierają dla nas drzwi swoich domów. Możemy u nich odpocząć, posilić się chlebem, napić się herbaty i kawy, a co najważniejsze wziąć prysznic i mając dach nad głową bezpiecznie przenocować. Każdy nocleg jest tak samo ważny.

Podczas XXX Opolskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę spotkałam Panią Marię (68lat). Ponieważ kroczyła sama zaproponowałam jej pomoc. Jak się okazało jej syn Marian pielgrzymował pieszo do Częstochowy 28 razy. Stało się jednak nieszczęście, ponieważ zginął pod kołami samochodu. Po tym wydarzeniu Pani Maria postanowiła iść za niego do XXX jubileuszowej pielgrzymki. Wzięła jego plecak, kocyk, garnek, jaśka i z pragnieniem dojścia do Matki Bożej kierowała się na noclegi do rodzin, u których przebywał co roku nieżyjący już syn.

Pomagając jej, wdzięczna kobieta, zaprowadziła mnie na nocleg w Zborowskiem do Państwa Ledwoń. Byłam pod wielkim wrażeniem gościnności tych ludzi. Po przeliczeniu zdjętych przez przybyłych pielgrzymów par butów, okazało się, że było ich ponad sześćdziesiąt osób. Dla wszystkich zawsze starczyło miejsca. Każdy pielgrzym miał okazję wpisania się do kroniki, którą założyła Pani Helena Ledwoń. Przeglądając historię zawartą w tejże kronice, razem z Panią Marią odnalazłyśmy podpisy syna Mariana, który co roku był gościem w tym wspaniałym domu.

Cieszę się, że spotkałam tę starszą Panią oraz że nasza znajomość pomimo jej późniejszej choroby, mogła trwać jeszcze przez kilka lat. Jestem szczęśliwa i wdzięczna Panu Bogu za to, iż stawia nam na pielgrzymim szlaku tylu wspaniałych ludzi. Wierzę, że to za przyczyną Matki Bożej ludzie otwierają dla nas drzwi swoich domów, poświęcają swój czas i dzielą się z nami swoją radością i życzliwością. Dzięki temu, że przeżywamy to nasze pielgrzymowanie wspólnie z nimi otrzymujemy coś, czego nie można kupić w żadnym miejscu oraz za żadne pieniądze.

Chwała Panu Bogu i Matce Bożej!

Teresa, 49 lat, Pielgrzym 2 Niebieskiej ze Strzelec Opolskich

Na podsumowanie tego opracowania jeszcze kilka wiadomości, ciekawostek, które otrzymałem od naszego proboszcza ks. Jana Grochli.
Pierwsza pielgrzymka (1977) to około 500 do 600 uczestników, a rekordowa w 1987 roku – ok. 18 000.
Najciekawsza w 1991 roku, na Światowe Dni Młodzieży, na które przybył też nasz papież Jan Paweł II – ok. 11 000.
Na starą plebanię trafiła grupa Włochów i kilku pielgrzymów z Afryki (prawdopodobnie z Togo). Na polu przed kościołem rozbiła swoje obozowisko grupa z Francji. Przyjechali sześcioma autobusami z pełnym zapleczem na specjalnej cięzarówce, co powodowało że byli niemal samowystarczalni. Razem znimi przybył ks. biskup z dekanatu w okolicach Lourdes (szczegółów nie udało mi się ustalić). W pielgrzymce uczestniczył też ks. Bp Franz Kamphaus z Limburga. Na porannej mszy przy ołtarzu specjalnie przygotowanym w szczycie Sali (obecnie remizy strażackiej) było było trzech biskupów, bo prowadził ją, też uczestniczący w pielgrzymce ks. Bp Jan Bagiński. Ilości asystujących księży chyba nie da się policzyć.

Już nie pamiętam do której pielgrzymiki, ale noclegi rozłożono na Ciasna i Jeżową. Nic w tym dziwnego, wystarczy trochę policzyć. Zborowskie – około 200 gospodarstw – uczestników powiedzmy 15 000 – trzy wioski to po 5000 na wieś, czyli średnio !!! - 25 osób na gospodarstwo – wszyscy otrzymali kolację i śniadanie to tak jakby jednorazowo nakarmić 50 osób i to niemal co roku. Myślę że jakikolwiek komentarz jest tu zbędny.
Nie mogę w tym artykule pominąć naszych strażaków, którzy szczególnie w latach 80-tych (stan wojenny, puste pólki w sklepach) cała noc patrolowali wioskę, a nie była to ich jedyna praca zwiazana z pielgrzymką.

Opracował: Witold Segeth

Źródła:

  1. Zdjęcia z 2016 – Karolina Urban i Sebastian Segeth
  2. Pozostałe zdjęcia – archiwa rodzinne mieszkańców
  3. Skany kroniki – Helena Ledwoń
  4. Wiersz i wspomnienia – Teresa Hurek
  5. Dane liczbowe – ks. Jan Grochla
  6. Opracowanie graficzne – SEGETH-NET