ZBOROWSKIE

Muzeum Pawła Kosytorz

Opublikowano: wtorek, 1 sierpnia 2023 10:00

Tytuł może trochę błędny, bo na zdjęciu widać dwie osoby, czyli Pawła i jego syna Damiana.

Pomysł zapewne Pawła, ale zaangażowanie przy stworzeniu „Muzeum Rolniczych Maszyn Konnych” widać u obojga.

Jakiś miesiąc wcześniej spotkaliśmy się i dowiedziałem się o ich zainteresowaniach.

Paweł zaproponował, by zrobić kilka zdjęć i umieścić na mojej stronie, na co przystałem ochoczo.

Umówiliśmy się na sobotę 3 czerwca. Poprosiłem Emilię Onysek, by pojechała ze mną.

Mieliśmy tego dnia już wcześniej zaplanowaną sesję fotograficzną w Zborowskiem, więc dobrze się złożyło, bo nie trzeba było nic specjalnie przygotowywać.

Bardzo ucieszyła mnie ta inicjatywa, a mile byliśmy zaskoczeni, jak zobaczyliśmy kolekcję, którą do tej pory udało się zgromadzić.

Wszystkie maszyny i narzędzia ułożone na zapleczu podwórka, na starych, już zużytych taśmach z taśmociągu żwirowni, by nie zarastały trawą i zielem.

Do wszystkiego fajny dostęp, więc da się oglądnąć każdy egzemplarz oddzielnie. Na potrzeby zdjęć, za pomocą nowoczesnego sprzętu Paweł z Damianem, powyciągali wszystko i z Emilią wzięliśmy się do pracy.

Powstały niejako dwie sesje zdjęciowe i pomimo iż się powtarzają, postanowiłem zaprezentować obydwie z racji innych ujęć i możliwości zobaczenia większej ilości szczegółów. Zapraszam do oglądania.

Zdjęcia Emilii:

Uwadze Emilii nie umknął oczywiście piękny łan zboża za płotem i ogromny dąb na podwórku naszych gospodarzy.

Na zdjęciach widać też kilka innych maszyn rolniczych zebranych przy okazji robienia tej kolekcji.

Moje zdjęcia:

Bardzo serdecznie chciałbym podziękować Pawłowi, Damianowi i Emilii za pomoc. Uważam tę inicjatywę za bardzo ciekawą, interesującą i liczę na dalszy jej rozwój. Myślę, że spotkamy się jeszcze nie raz, chociażby po to, by np. szczegółowo opisać i co chyba będzie trochę trudne nazwać te maszyny. Zarówno ja, jak i Paweł pamiętamy je jeszcze w pracy na polu, ale nad ich nazwami musieliśmy się chwilami trochę zastanowić. Wynika to m.in. z nazewnictwa oryginalnego, Niemieckiego (często u nas używanego) i lokalnego wynikającego z racji posługiwania się w naszych okolicach dialektem gliwicko-lublinieckim gwary śląskiej.

Opracował: Witold Segeth Zdjęcia: Emilia Onysek, Witold Segeth Współpraca: Paweł i Damian Kosytorz Opracowanie graficzne: SEGETH-NET

Niedźwiedzie 2020

Opublikowano: środa, 4 marca 2020 17:14

W poniedziałek rankiem 26 lutego, po długich przygotowaniach zebrała się w siedzibie Koła Gospodyń Wiejskich grupa naszych mieszkańców, która wyruszyła w trasę objazdową z Niedźwiedziem. Jest to nasza wieloletnia, wręcz stara - której początków już nikt nie pamięta - tradycja. Duży trud jaki trzeba włożyć w przygotowanie takiego pochodu powodował iż występowały lata, że Niedźwiedzi nikt nie organizował. Kolejnym faktem występowania przerw był zapewne fakt, iż Niedźwiedzie chodzą zawsze w poniedziałek przed środą popielcową. Normalny człowiek robi sobie wolne, nie licząc soboty lub niedzieli, tylko w przypadku dużych uroczystości rodzinnych typu ślub, czy też nieszczęść typu pogrzeb. Należy więc bardzo mocno podkreślić fakt jakim jest pochód niedźwiedzia dla tych, którzy decydują się brać w nim udział. Jeśli dodać do tego wszystkie sprawy organizacyjne robione zespołowo ale jednak i indywidualny wkład pracy w przygotowanie ubiorów, należą się temu zespołowi ogromne podziękowania za ogrom wykonanej pracy i chęć podtrzymania naszych regionalnych zwyczajów.

Zdjęcie całej ekipy „Niedźwiedzi 2020” tuż przed wyruszeniem w trasę.

Zapewne pewną rekompensatą jest dobra zabawa z naszymi mieszkańcami trwająca niemal cały dzień, możliwość zrobienia paru psikusów, odwiedzenia znajomych, złożenia sobie życzeń.

Ja osobiście współczuję samemu Niedźwiedziowi, z którym jak nakazuje tradycja, powinna choć krótko, ale jednak zatańczyć każda gospodyni i gospodarz. I weź tu wytańcuj całą wieś w ciągu jednego dnia – pełen szacunek za taki wysiłek !!!

Bardzo dobrze się stało, że Niedźwiedzie znaleźli chwilę czasu, by się zatrzymać i zrobić pamiątkowe zdjęcie przy naszej fabryce.

Na kilkunastu pozostałych zdjęciach widać uczestników i odwiedziny u naszych mieszkańców.

Niestety na tym kończy się mój materiał zdjęciowy. Z racji iż nie mogłem przyjechać osobiście, nie mógł też Sebastian, postanowiłem wysłać Karolinę, która już od dłuższego czasu współpracuje z nami robiąc zdjęcia na różnych wydarzeniach w Zborowskiem.

Kilka tygodni przed imprezą skontaktowałem się z organizatorami, i ku ich ogromnej uciesze, że ktoś będzie robił zdjęcia i je opublikuje dostałem informację, że będzie się mogła z nimi zabrać.

Niestety, dosłownie kilka dni przed imprezą powiadomiono mnie, że Karoliny jednak nie zabiorą. Mimo to pojechała, zrobiła co mogła i wróciła do domu.

Muszę tu przeprosić wszystkich tych mieszkańców z którymi się umawiałem, iż albo ja albo Karolina którą już znają, udokumentujemy ich spotkanie z Niedźwiedziami i tu zamieścimy – niestety nie udało się.

Bardzo ubolewam też nad faktem iż skutecznie zniechęcony został do przyjazdu na Zborowskie Pan Robert Garstka z Katowic, z którym współpracuje już od kilku lat.

Jest to osoba bardzo kompetentna w tym obszarze kultury naszego regionu, dzięki której inicjatywa naszych mieszkańców, organizatorów Niedźwiedzi, mogła zyskać dużo szerszy rozgłos i co dla mnie najważniejsze mogła zostać opisana w książce nad którą Pan Robert obecnie pracuje.

Na zakończenie nie mogę pominąć i podsunąć do oglądnięcia moim czytelnikom doskonałej relacji filmowej grupy „Ciasna TV”. Link do filmu: https://www.youtube.com/watch?v=3eb_ZswG3bw

Jest mi tym bardziej miło, że bardzo ładnie wkomponowali w ten materiał kilka zdjęć, które przed kilku laty zebrałem wśród naszych mieszkańców i na tej stronie opublikowałem. Tak właśnie powinna wyglądać współpraca w promocji naszego regionu. Zapewniam że zawsze możecie liczyć na moją pomoc i współpracę.

Witold Segeth

Źródła:

  1. Opracowanie – Witold Segeth
  2. Zdjęcia – Karolina Urban
  3. Opracowanie graficzne - SEGETH-NET