ZBOROWSKIE

Genealogia i DNA - Badania w Zborowskiem

Opublikowano: niedziela, 31 sierpnia 2025 16:22

Wykład: Krzysztof Bulla

Zanim będziecie mogli się państwo zapoznać z treścią wykładu, pozwolę sobie na małe słowo wstępne.

Z Krzysztofem współpracuję już od kilku lat, z czego jestem bardzo zadowolony i dlatego pozwalam sobie na krótkie jego przedstawienie.

Krzysztof jest autorem lub współautorem kilku książek i artykułów naukowych o tematyce historycznej, genealogicznej czy związanej z budownictwem ludowym.

Zdjęcie go przedstawiające wykonałem podczas promocji jego najnowszej książki pt. „Spacerem przez czas”, poświęconej historii Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”, na którą zostałem zaproszony, za co bardzo dziękuję.

Jest też autorem rozdziałów w fantastycznej książce o Zborowskiem pod redakcją Pani Barbary Papaj pt. „Śląska fabryka fajek glinianych w Zborowskiem”.

Dla mnie osobiście najważniejszym jest fakt iż jest wiceprezesem Górnośląskiego Towarzystwa Genealogicznego „Silius Radicum”.

Za tą funkcją kryje się jego ogromna wiedza, którą już kilka razy wykorzystałem opracowując swoją genealogię.

Polecam również kliknąć poniższy link i zapoznać się z jego wykładem, jaki miał miejsce w OSP Molna pt. „Genealogiczne Vademecum” w lipcu 2022 roku.

Genealogiczne Vademecum

Teraz wracając już do wykładu, chciałbym podziękować naszemu, już byłemu proboszczowi za promocje tego spotkania i udostępnienie lokalu. Chciałbym również podziękować Sebastianowi za nagranie całości, co zdecydowanie ułatwiło napisanie tego materiału.

Na zdjęciu od lewej:

Krzysztof Bulla
Witold Segeth
Ks. Jan Grochla
Sebastian Segeth

Foto: Andrzej Rojek

Myślę, że najlepszym wprowadzeniem w wykład będzie materiał przygotowany przez Krzysztofa, a zamieszczony w naszej gazetce parafialnej.


Teraz już sama treść wykładu:

Czym jest genealogia genetyczna?

Kiedy chcemy poznać historię własnej rodziny i stworzyć wywód przodków, to zazwyczaj sięgamy do akt stanu cywilnego i starych ksiąg kościelnych. Badania oparte o takie źródła przyjęło się określać mianem genealogii tradycyjnej. Jednak prędzej czy później dochodzimy do momentu, gdy dokumenty się kończą i nie ma już żadnych źródeł pisanych, z których moglibyśmy skorzystać. W przypadku rodzin chłopskich takie źródła często urywają się w XVII albo nawet w XVIII wieku. Jeśli chcemy sięgnąć głębiej w przeszłość, to z pomocą przychodzi nam genealogia genetyczna, która opiera się na badaniach DNA. Dzięki niej można sprawdzić, jak blisko jesteśmy spokrewnieni z innymi osobami, a także odtworzyć drzewo genealogiczne dla okresów, z których nie zachowały się źródła pisane.

W ramach jakiego projektu wykonano badania DNA mieszkańców Zborowskiego i okolicy?

Możliwość sprawdzenia, jakie możliwości daje genealogia genetyczna, pojawiła się dzięki badaniom prowadzonym przez Instytut Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy realizowali ogólnopolski projekt Genomiczna Mapa Polski, którego celem było poznanie różnic genetycznych między mieszkańcami naszego kraju. W ramach tych badań postanowiono przyjrzeć się także różnym grupom etnicznym – w tym Ślązakom.

Za dobór uczestników i pobieranie próbek w naszym regionie odpowiedzialne było Górnośląskie Towarzystwo Genealogiczne „Silius Radicum”. Naukowcy chcieli bowiem wytypować rodziny, które od pokoleń mieszkają na Górnym Śląsku.

W zamian za udostępnienie materiału do badań każdy uczestnik miał mieć możliwość dowiedzieć się, co o jego pochodzeniu można wyczytać z DNA. Wyniki miały być przedstawione w postaci określenia haplogrupy chromosomu Y i DNA mitochondrialnego. Te trudne pojęcia wyjaśnione zostaną później. Zadaniem członków GTG „Silius Radicum” była za to próba sprawdzenia, jak uzyskany wynik można zinterpretować i wykorzystać do poznania historii własnej rodziny.

Materiał genetyczny od mieszkańców Zborowskiego i okolicznych wsi pobrano w sierpniu 2023 roku. Dwa lata później, 10 sierpnia 2025 roku, w Zborowskim odbyło się spotkanie, na którym przedstawiono pierwsze efekty tych analiz.

Czym jest DNA?

Zanim przejdziemy dalej, warto wyjaśnić, czym właściwie jest DNA i gdzie znajduje się ono w naszym organizmie. Skrót DNA pochodzi od angielskiej nazwy deoxyribonucleic acid, czyli kwas deoksyrybonukleinowy. To związek chemiczny, który pełni rolę nośnika informacji genetycznej – można go porównać do księgi, w której zapisane są wszystkie instrukcje dotyczące budowy i funkcjonowania naszego ciała, np. kolor oczu czy włosów, a pewnym stopniu także wzrost czy kształt twarzy. Dzięki analizie DNA możemy dowiedzieć się nie tylko, jakie cechy dziedziczymy po przodkach, ale także, w jakim stopniu jesteśmy spokrewnieni z innymi osobami.

Większość DNA znajduje się w jądrze komórkowym. Tam jest ono zwinięte w postaci długich, podwójnych nici (tzw. podwójnej helisy), które są uporządkowane w chromosomy. Każdy człowiek ma 23 pary chromosomów – czyli łącznie 46.

  • 22 pary to chromosomy autosomalne – odpowiadają za większość naszych cech (np. kolor oczu, wzrost, podatność na choroby).
  • 1 para to chromosomy płciowe X oraz Y – decydują o płci człowieka, w zależności od tego czy dana osoba ma zestaw XX (kobieta), czy XY (mężczyzna).

Co ciekawe, DNA znajduje się nie tylko w jądrze komórkowym. Niewielka jego część mieści się także w mitochondriach, czyli małych „elektrowniach” komórek, które produkują energię potrzebną do życia. Jest to tzw. DNA mitochondrialne.

Jakie są rodzaje badań DNA?

W oparciu o to, gdzie w naszym organizmie zgromadzony jest materiał genetyczny wyróżnia się trzy główne typy badań:

  • badania autosomalne – obejmują większość materiału genetycznego i pozwalają znaleźć krewnych w różnych liniach rodziny, ale zwykle tylko do kilku–kilkunastu pokoleń wstecz,
  • badania DNA mitochondrialnego – dotyczą linii żeńskiej, ponieważ ten rodzaj DNA przekazywany jest dzieciom wyłącznie przez matkę,
  • badania chromosomu Y – dotyczą linii męskiej, ponieważ chromosom Y przekazywany jest wyłącznie z ojca na syna.

W czasie wykładu skupiono się w największym stopniu na badaniach chromosomu Y, bo to one przyniosły najciekawsze wyniki. Chromosom Y dziedziczony jest w prawie niezmienionej formie z ojca na syna. Zdarzają się w nim zmiany (mutacje), ale bardzo rzadko. Dzięki temu można dość precyzyjnie ustalić, kiedy żył wspólny przodek dwóch (lub większej liczby) badanych osób. Ponieważ chromosom Y przekazywany jest tylko mężczyznom, badania tego typu mogą wykonać wyłącznie mężczyźni. Uzyskane dane dotyczą więc jedynie linii ojcowskiej, czyli patrylinearnej. To właśnie ta linia w naszej kulturze najczęściej wiąże się z przekazywaniem nazwiska.

Czym jest haplogrupa i subklad?

W genealogii genetycznej, żeby łatwiej poruszać się w morzu zmian w DNA, używa się dwóch pojęć: haplogrupa i subklad.

Haplogrupa - łączy ludzi, którzy mają wspólne pochodzenie – czyli dzielą podobne zmiany w DNA. Może to być linia ojcowska (chromosom Y) albo żeńska (DNA mitochondrialne). Każda haplogrupa ma swoją nazwę, zapisaną literami i cyframi, np. R1a, R1b, I1a. Można ją sobie wyobrazić, np. w postaci drzewa genealogicznego, które pokazuje wszystkie osoby wywodzące się od jednego wspólnego przodka.

Subklad to pisząc obrazowo mniejsza gałązka wyrastająca z dużego drzewa genealogicznego (haplogrupy). Subklad łączy osoby, które są bliżej spokrewnione, czyli mają więcej wspólnych mutacji (zmian) na DNA. Subklady także mają swoje oznaczenia zapisywane za pomocą kodu literowo-cyfrowego, np. I-L1242.

Jakie były efekty przeprowadzonych badań?

Przebadane osoby trafiły do trzech różnych haplogrup: I2a, J2a oraz R1a. W oparciu o ten fakt, a w większym stopniu o konkretne subklady, do których badane rody zostały zaliczone oraz informacjach o krewnych genetycznych można próbować wnioskować o tym, jakie były losy ich przodków w okresie, dla których nie mamy źródeł pisanych. Aby to zobrazować poza samymi opisami załączone zostaną mapki przedstawiające częstość występowania osób należących do poszczególnych haplogrup i subkladów w Europie, a także wykresy z krewnymi genetycznymi oraz ich najstarszym znanym przodku.

Haplogrupa I2a – spośród badanych zaliczono do niej rody o nazwiskach Zając i Strzoda.

Haplogrupa I2a występuje głównie wśród mieszkańców Bałkanów, zwłaszcza w Bośni i Hercegowinie oraz Chorwacji. Nazywa się ją czasem „staroeuropejską”, ponieważ związana jest ona z potomkami osób, którzy mieszkali w Europie przed przybyciem ludów indoeuropejskich, związanych z haplogrupami R1a i R1b. W obrębie haplogrupy I2a można jednak wyróżnić subklady, czyli mniejsze grupy blisko spokrewnionych osób, które nie zamieszkują Bałkanów, a bardziej typowe są dla nich tereny Europy Zachodniej, Środkowej czy Wschodniej. Przykładem takiej sytuacji są subklady, do których należą obie badane rodziny. Często brak bliskich krewnych genetycznych w dostępnych bazach lub ich niewielka ilość znacząco utrudnia interpretacje uzyskanego wyniku. Stąd trudno dokładnie prześledzić losy przodków rodzin Zajonc i Strzoda.

Częstość występowania haplogrupy na mapie w oparciu o https://phylogeographer.com .


Haplogrupa J2a – Spośród badanych zaliczono do niej ród Jochem

Haplogrupa J2a najczęściej spotykana jest w krajach Bliskiego Wschodu, na Kaukazie, w północnej Afryce oraz w południowej Europie (szczególnie we Włoszech, Grecji). W mniejszych ilościach pojawia się również w innych regionach świata. W Polsce należy jednak do rzadkości.

Na rozprzestrzenienie się haplogrupy J2a wpływ miały ekspansje starożytnych cywilizacji basenu Morza Śródziemnego – m.in. Greków, Rzymian i Fenicjan. Jej obecność w Polsce może być szczególnie ciekawa, bo często wskazuje na nietypowe korzenie rodzinne – np. związane z migracjami kupców, wojowników czy osadników, którzy przybywali z południa i wschodu Europy czy nawet Bliskiego Wschodu.

Częstość występowania haplogrupy na mapie w oparciu o https://phylogeographer.com .


Haplogrupa R1a – spośród badanych zaliczono do niej rodziny: Wengel, Schwitalla, Kaczmarek, Przywara, Kosytorz, Segeth, Kaczmarczyk

Haplogrupa R1a jest jedną z najczęściej spotykanych w Europie Środkowej. Warto jednak zauważyć, że bywa też nazywana „ario-słowiańską”, bo wyjątkowo licznie występuje u mieszkańców Polski, Czech, Słowacji, Białorusi, Ukrainy czy Rosji. Jednak jej występowanie nie ogranicza się tylko do Europy – wielu jej przedstawicieli znajdziemy także w Azji Środkowej (np. w Tadżykistanie, Kirgistanie) czy w północnych Indiach. To oznacza, że mężczyźni z tą haplogrupą mogą mieć bardzo różne korzenie – ich przodkowie byli związani zarówno z ludami słowiańskimi, germańskimi, bałtyjskimi, jak i turkijskimi. Żeby zrozumieć, z którą z tych grup bardziej związani byli nasi przodkowie, nie wystarczy wiedzieć, że należymy do R1a. Trzeba sprawdzić subklad, czyli mniejszą gałązkę w obrębie haplogrupy.

Przebadane rodziny ze Zborowskiego i okolic należą do takich subkladów R1a, które można wiązać z ludnością słowiańską. Oznacza to, że ich męscy przodkowie na współczesne ziemie polskie przybyli najpewniej w VI-VII wieku. Niewykluczone, że już w tym momencie osiadli na historycznym Śląsku, dając początek plemionom śląskim, choć w świetle obecnych badań trudno jeszcze o jednoznaczne stwierdzenie takiego wniosku. Jednak wraz z rozwojem genealogii genetycznej, przyrostem ilości przebadanych osób w bazach, możliwe będzie stawianie coraz to śmielszych tez.

Jednak, aby pokazać możliwości, które daje już teraz genealogia genetyczna warto przyjrzeć się rodzinom Ledwoń, Kaczmarczyk, Brzezina i Seget (Segeth). W toku badań genetycznych udało się ustalić coś bardzo konkretnego – wszystkie te rodziny mają wspólnego przodka w linii ojcowskiej, który żył około 1100 roku, czyli w czasach średniowiecza, gdy Polską władali Władysław Herman, a niedługo potem Bolesław Krzywousty. Nie znamy ani imienia, ani nazwiska tego wspólnego przodka, ale najprawdopodobniej mieszkał on właśnie w okolicach dzisiejszego Zborowskiego. Jego synowie i wnukowie rozproszyli się, zakładając własne rodziny, a z biegiem lat ich potomkowie zaczęli nosić różne nazwiska.

Warto pamiętać, że w średniowieczu chłopi zazwyczaj nie mieli jeszcze stałych nazwisk – używano przezwisk, które nie były dziedziczne. Dopiero w XVI i XVII wieku zaczęły się one utrwalać i wtedy też pojawiają się pierwsze księgi metrykalne, które pozwalają śledzić historię rodzin w źródłach pisanych. Badania genetyczne wypełniają więc lukę i przenoszą nas jeszcze dalej w przeszłość – do czasów, gdy zapisów pisanych jeszcze nie było.

Badania genetyczne pozwalają nam powiedzieć jeszcze więcej. Dzięki nim ustalono, że rodziny Ledwoń, Kaczmarczyk i Brzezina tworzą osobną gałąź drzewa genealogicznego, oznaczoną jako R-Y419830, a ich wspólny przodek żył około roku 1200. Jeszcze bliższe pokrewieństwo łączy rodziny Ledwoń i Kaczmarczyk, które należą do mniejszej gałązki R-Y419787 – ich wspólny przodek żył około roku 1350. Dzięki takim ustaleniom można zobaczyć, jak z jednej linii ojcowskiej sprzed kilkuset lat wyrosły różne współczesne rodziny, których nazwiska dziś spotykamy w Zborowskiem i okolicach.

Częstość występowania haplogrupy na mapie w oparciu o https://phylogeographer.com .


Genealogia genetyczna nie tylko pozwala odkrywać historie sprzed setek czy tysięcy lat, ale może być także świetnym narzędziem do weryfikacji badań prowadzonych tradycyjnymi metodami, czyli na podstawie ksiąg metrykalnych, aktów i dokumentów. W czasie wykładu przedstawiono to na przykładzie rodziny Seget (Segeth). Dzięki badaniom DNA udało się ustalić, że jej przedstawiciele tworzą swoją własną gałązkę w obrębie haplogrupy R1a – subklad R-Y584691. Do tej linii należą trzej przebadani mężczyźni, których rodowód w oparciu o księgi metrykalne da się prześledzić aż do Wojciecha Segeta, urodzonego w 1755 roku w Lubecku.

Algorytm bazy YFull, który oblicza przybliżony czas życia wspólnego przodka na podstawie częstotliwości pojawiania się mutacji, wskazał, że dla trzech przebadanych członków rodziny Seget (Segeth) powinien on żyć około 1675 roku. To oznacza różnicę zaledwie kilkudziesięciu lat w porównaniu do tego, co wiemy z ksiąg parafialnych. Mówiąc prościej – DNA potwierdziło to, co zapisane zostało w historycznych dokumentach. Dzięki temu możemy być pewni, że wyniki uzyskane w ramach genealogii tradycyjnej są wiarygodne, a wspólnym przodkiem tej linii faktycznie jest Wojciech Seget z Lubecka. To świetnie pokazuje, że metody klasyczne i genetyczne mogą się nawzajem uzupełniać, tworząc spójną i wiarygodną historię rodziny.

Dlaczego warto zainteresować się genealogią genetyczną?

Genealogia genetyczna to dziedzina stosunkowo młoda, ale jej potencjał rośnie z roku na rok. Jej możliwości w odkrywaniu przeszłości są tym większe, im więcej osób wykona badania DNA do celów genealogicznych i umieści je w odpowiednich bazach. W wielu przypadkach brak bliskich krewnych genetycznych w tego typu bazach powoduje, że wszelkie próby interpretacji uzyskanych wyników z góry są skazane na porażkę lub nie pozwalają na wyciągnięcie bardziej szczegółowych wniosków. Przykład rodzin należących do subkladu R-Y419770 pokazuje, że badania DNA potrafią odsłonić historię ukrytą głębiej niż najstarsze księgi parafialne. Dzięki metodom używanym w genealogii genetycznej udało się zajrzeć do czasów, które wydawały się niedostępne.

Z jednej strony dzięki badaniom genetycznym możemy dowiedzieć się więcej na temat własnego rodu, między innymi próbować ustalić, jaką drogę przebyli, zanim dotarli na Śląsk, a także z jakimi ludami mogli być związani (np. Słowianie, Germanie, itd.). Z drugiej strony możemy dowiedzieć się także więcej o miejscowości, z której pochodzili najstarsi przedstawiciele naszej rodziny.

Weźmy przykład Zborowskiego. Niewiele wiemy o jego najstarszej historii. Pierwszy znany nam spis mieszkańców to tzw. urbarz z 1640 roku – wymieniono w nim nazwiska gospodarzy, które w większości występują we wsi do dziś. Ale nie dowiemy się z niego nic więcej na temat wzajemnych relacji i powiązań między poszczególnymi rodami. Gdyby jednak ich potomkowie wykonali badania DNA, moglibyśmy dowiedzieć się znacznie więcej – być może okazałoby się, że wiele rodzin wywodzi się od jednego wspólnego przodka żyjącego w okresie średniowiecza. Być może byłby to ten sam mężczyzna, żyjący około 1100 roku, który dał początek rodzinom Ledwoń, Brzezina, Seget (Segeth) i Kaczmarczyk, a może wręcz przeciwnie, okazałoby się, że Zborowskie zostało zasiedlone przez osadników niespokrewnionych ze sobą, a być może nawet przybyłych z różnych stron Europy.

Jak samemu wykonać badania DNA?

Wyniki, które zaprezentowaliśmy, powstały w ramach projektu Genomiczna Mapa Polski. Ten projekt już się zakończył, ale to wcale nie oznacza, że trzeba czekać na kolejny. Każdy z nas może w dowolnym momencie zlecić badanie DNA na własną rękę. Na rynku działa wiele firm, które oferują takie usługi – m.in. FamilyTreeDNA, Ancestry czy MyHeritage. Wystarczy zamówić przez Internet zestaw testowy, pobrać próbkę (jest to zwykły wymaz z policzka), odesłać ją pocztą i poczekać na wynik. Cena zależy od tego, jak szczegółowych informacji chcemy się dowiedzieć – od podstawowego pochodzenia po rozbudowane analizy genealogiczne.

Jeśli ktoś miałby wątpliwości, jak zacząć albo które badanie wybrać, zawsze można zwrócić się o pomoc do Górnośląskiego Towarzystwa Genealogicznego „Silius Radicum”. Towarzystwo prowadzi swoją stronę internetową oraz forum, gdzie można uzyskać praktyczne wskazówki: https://siliusradicum.pl.

Na podstawie materiałów Krzysztofa Bulli opracował: Witold Segeth Współpraca : Sebastian Segeth, ks. Jan Grochla Opracowanie graficzne: SEGETH-NET Zdjęcia: Witold Segeth, Sebastian Segeth, Andrzej Rojek

Na zakończenie chciałbym bardzo serdecznie podziękować tym wszystkim, którzy wyrazili chęć i zgodę na udział w badaniach DNA.

Witold Segeth