ZBOROWSKIE

Boże Ciało 2014

Opublikowano: sobota, 2 sierpnia 2014 14:32

Ten rok był łaskawszy - mam tu na myśli fotografowanie. W zeszłym roku nie zrobiłem praktycznie żadnego zdjęcia procesji, co w tym roku udało mi się, a właściwie nam, bo Sebastian też fotografował, doskonale nadrobić. Pogoda była wyśmienita, przyjemnie słonecznie, ciepło.

Jak co roku mieszkańcy i nasze Siostry Zakonne, bardzo pięknie, odświętnie udekorowali kościół, ołtarze, trasę procesji jak i same domy co doskonale było widać podczas przemarszu.

Po uroczystej mszy wszyscy wychodząc z kościoła uformowali procesję.

Przez całą trasę procesji nasze najmłodsze mieszkanki z pomocą swoich mam sypały kwiaty.

Jak co roku pierwszy przystanek jest przy ołtarzu w bramie naszego cmentarza.

Następnie wszyscy pomaszerowali do następnego ołtarza.

Kolejny ołtarz, jak zawsze znajduje się na głównym skrzyżowaniu ul. Głównej, Dolnej i Myśliwskiej.

Następnie przemarsz do ołtarza w klasztorze Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny.

Kolejnym etapem jest przemarsz do ostatniego ołtarza, który znajduje się na placu kościelnym.

Po ceremonii przy ostatnim ołtarzu wszyscy weszli do koscioła, by otrzymać błogasławieństwo i zakończyć tę podniosłą uroczystość. Głęboka wiara naszej społeczności i doskonałe duszpasterstwo naszego proboszcza, jak co roku mobilizują wszystkich mieszkańców do bardzo dobrego i starannego jej przygotowania. Największy wkład wnoszą w to zapewne Ci, którzy odświętnie przygotowują kościół i budują ołtarze. Celowo nie wymieniam tu poszczególnych osób, by kogoś nie pominąć i zarazem nie urazić. Zbudowanie ołtarzy, zebranie ogromnej ilości kwiatów i innych materiałów, to z całą pewnością ogromny wysiłek. Podziękowania należą się również wszystkim rodzicom przygotowującym swoje pociechy, dbając o odpowiedni ubiór i kwiaty. Na wysokości zadania stanęły jak zwykle poczty sztandarowe, służba liturgiczna, nasze siostry zakonne i dziewczęta z zgromadzenia Dzieci Marii, prowadząc najmłodszych w procesji.

Opracował: Witold Segeth

Źródła:

  1. Zdjęcia: Witold i Sebastian Segeth
  2. Opracowanie graficzne SEGETH-NET